Bądźmy szczerzy, nie jestem największą fanką plaż. Czasami potrafię się nimi cieszyć, ale tylko wtedy, gdy jestem z dobrą ekipą, świetnym planem działania i przygotowana mentalnie na kilka godzin cierpienia. Możesz mnie nazwać szaloną (nie, nie obrażę się), jednak istnieje kilka powodów, dla których potrzebuję wyznaczonej przestrzeni w cieniu palmy.
1. Moje oczy są niesamowicie wrażliwe. Podrażnienia od słonej wody oceanu to norma, dlatego zawsze myślę dwa razy, czy ta kąpiel w Atlantyku jest naprawdę warta mojego cierpienia. I choć uwielbiam aktywny wypoczynek w wodzie, potworne uczucie pieczenia, nigdy nie było na szczycie mojej wakacyjnej listy.
2. Gdyby istniał sposób na plażowanie bez piasku przyklejającego się do mojego ciała, odwiedzałbym Miami dużo częściej. Naturalny masaż stóp na plaży jest idealny na stres, jednak piasek na kocyku, w torebce, książce, czy w szklance z mojito – to już inna historia.
3. Dlaczego jest tak zawsze gorąco na plaży?! Jestem rudzielcem (nie ma w tym nic zaskakującego), a moja tolerancja na słońce jest bliska zeru. Używam SPF 50 lub 75 dla niemowląt i wyglądam na plaży jak duch. Gdy tylko wychodzę na słońce moja skóra spala się, jakbym była wampirem. Chcesz, żebym dołączył do Ciebie na plaży? Upewnij się, że traktujesz mnie jak księżniczkę: plażowa kabina na relaksujące wakacje jest koniecznością!
I z całą tą negatywną energią mimo wszystko tęsknię obecnie za Miami. Tęsknię za pyszną kubańską kuchnią, uspokajającym dźwiękiem oceanu, przejażdżkami wzdłuż nadmorskiej promenady i prawdziwie nie mogę doczekać się powrotu.